Dzień dobry
Teraz nieco o takiej banalnej rzeczy jak zawieszenie półki – tak to można pewnie określić w kabinie prysznicowej. Małżonka uradziła zastąpić starą zardzewiałą na nową niby nierdzewną, ale coś mi się wydaje, że za taką niską cenę to jest zapewne wyrób nierdzewno podobny, czas pokaże. Nieważne w ogóle uszykowałeym się jak zawsze profesjonalnie do takiej operacji, czyli gąsior piwa raciborskiego, wykrywacz przewodów, wkrętarka i wiertło do wiercenia bez udaru.

Oznaczyłem poziomicą pion, przewodów pod płytkami nie było i poczynam wiercić, a tu niespodzianka. Wiertełko ślizga się jak ja w ostatnim czasie na lodowisku. Przypomniałem sobie, że szare płytki na ścianie były chyba gresowe, jak bym wiercił 50 cm dalej to tam są zwykłe szkliwione.

No i co teraz? Udaru nie włączę, bo płytki popękają, a i tak niewiadomo czy by się udało przecież taki gres to potwornie twardy. W następstwie tego powiedziałem sobie, że już przenigdy nie dam się namówić na gres w łazience. To jest bez sensu, mrozoodporne płytki na ścianę, i jeszcze o twardości takiej, że jak bym je dał na podłogę to się nie zetrą przez 1000 lat. Tylko szkliwione do wnętrz, no chyba, że kwestia koloru.. No dobra, ale kłopot pozostaje, jedyne wyjście to wiertła diamentowe.

Są dwa typy: takie z nasypem diamentowym np.: wiertła diamentowe do gresu na wkrętarkę na mokro lub na szlifierkę na sucho, lub dużo droższe z segmentem diamentowym dostosowane do adaptera, który podaje wodę, np.: wiertła do gresu Rubi ( te ostatnie rubi wycofało) . Woda w Rubi jest podawana pod ciśnieniem wężykiem i przez środek wiertła, ochładza i wypłukuje urobek. Pierwsze Graphite z nasypem wiercą w gresie maksymalnie 10 – 11 otworów, a te Rubi to setki. Mnie potrzeba wywiercić tylko 4 no i może jeszcze potem kilka.

Więc wziąłem Graphite 8mm. Takie wiertło winno pracować na mokro i z prędkością nie większą niż 200-400 obrotów na minutę. Więc do wiercenia jedynie wkrętarka akumulatorowa. Jak się wierci w podłodze to nie problem, bo wystarczy z plasteliny ulepić taki wał i wlać tam troszkę wody, gorzej jak to jest ściana, wtedy albo adapter do otwornic, albo wężykiem z kranu polewać, trochę się nabrudzi.

Operacja trwała dość długo, bo taki otwór to się wierci z kilka minut, ja się nie spieszyłem, grunt, że wyszło. I jeszcze trochę o technice, zaczynamy wiercić pod kątem – wcinamy się pierw jedną stroną a potem zagłębiamy wiertło w całości pod kątem 90 stopni. I gotowe, półka utwierdzona, kabina posprzątana, piwo wypite, można zażywać ablucji.

Czołem
Konkretna spółka z Polski. Maszyny do płytek to baza dla glazurnika, szczególnie dziś, krajowi konsumenci są nader wymagający, czasem do przesady. A może powinienem napisać w dominującej ilości do przesady, patrzą na płytki pod kątem grafiki komputerowej.

Kiedy coś nie gra o milimetr to od razu monstrualne halo i nie chcą wynagradzać, tak jakoby zależało od tego ich żywot i zdrowie. To nienormalne, ale cóż z interesantami się nie debatuje, bo delikwent nasz pan. Jak glazurnik ma do położenia nieco kosztownej terakoty, to znacząca sprawa, aby było wszystko prosto pocięte. Chińskie tanie maszynki do płytek w większości tną po łuku, i jest nadal kłopot z odległością kółka przy cięciu od płytki.

Wiadomo podczas gdy się rurki ugną to energia docisku jest mniejsza i nóż się ślizga i nie tnie. Pomino tego, następująca sprawa to Chinole jak opychają kółko o rozmiarze 16 mm to takie kółko przenigdy nie ma całkowitego rozmiaru. Może mieć 15mm z hakiem, i już brakuje 1 mm. Walmer sprzedaje kółka 16mm i one mają 16 mm współgrają do maszynek MGŁ, MGŁN i MG. Nie mówiąc o tym w maszynkach MGŁR gdzie wolno montować noże 8 mm, 10mm i 12mm, mamy ewentualność regulacji wysokości noża, tak jak przystało na profesjonalne ręczne przecinarki do płytek. Tu nie odstają od takich marek jak Rubi czy Kaufmann Topline ( topline 630, topline 720, topline 920, topline 1250)
Następująca kwestia to prowadnice i uchylne gumowane podstawy, całość jak należy, a i jeszcze te wzmocnienia poniżej linią przecinania, tak jak w profesjonalnych to twardy kształtownik, a nie fuszerka wytłoczenie z blachy.
Prowadnice w droższych modelach, (ale nie drogich) są na łożyskach, podstawy z grubej blachy metalowej, zresztą czuć to przy ciężkości maszynek, są ciężkie jak cholera. Takie polskie gniotsa nie łamiotsa.
Większość rodaków utyskuje na kryzys, ale jak ten recesję ( sztuczny, ale to temat na wiele godzin ) pokonać w kraju jak nie wspomagamy rodzimych firm? Szczyptę patryjotyzmu rodacy. Hasło dobre…bo…z.ukochanej-polski funkcjonuje jak coś jest faktycznie dobre, a maszynki do płytek Walmer są takie.